ODKRYWAMY ŚWIAT NATURY PO SWOJEMU

FILMY FOTOGRAFIE SŁOWA DŹWIĘKI

STRONA  ARCHIWALNA  (sprzed 2022 r.)

Biogram internetowy : Bożena i Jan Walencikowie

culture.pl, 05.06.2017 r.

CYTAT. Fragment biogramu na portalu Instytutu Adama Mickiewicza, culture.pl – Janusz R. Kowalczyk: Bożena i Jan Walencikowie. Źródło: culture.pl, 05.06.2017 r.

Bożena i Jan Walencikowie

Twórcy autorskich filmów popularyzujących wiedzę przyrodniczą. Reżyserują, piszą scenariusze i komentarze, robią zdjęcia, montują obraz i dźwięk. Są partnerami w pracy i w życiu (pobrali się w 1975 roku). Mieszkają w Białowieży, w sercu prastarej Puszczy Białowieskiej.

Do ich największych osiągnięć należą seriale przyrodnicze Tętno pierwotnej puszczy oraz Saga prastarej puszczy – oba poświęcone Puszczy Białowieskiej. 

 

Bożena Walencik – pisze scenariusze i komentarze, reżyseruje, zajmuje się dźwiękiem i montażem filmów przyrodniczych, jest też autorką książek. Urodziła się 29 lutego 1956 roku w Mordach. Ukończyła Studium Fotografii i Filmu w Warszawie.

Mamy w domu kawałek studia obok części mieszkalnej. Rano można wejść w piżamie do montażowni, albo przesiedzieć nad filmem pół nocy. To ma swoje dobre i złe strony, bo często nasze sprawy zawodowe mieszają się z prywatnymi. Przez to praca właściwie nigdy się nie kończy. Możemy żyć bez kamery, ale czy bez myślenia o filmie?
[Bożena Walencik, Powrót do świata: Spójrzmy na tego bociana, rozmowa z Janem i Bożeną Walencikami, Dwutygodnik.com, 6/2015]

Jan Walencik jest niezależnym scenarzystą, autorem komentarzy, reżyserem, operatorem obrazu, montażystą eko-filmów, fotografem przyrody i autorem książek. Urodził się 26 stycznia 1955 roku w Kazimierzu Dolnym. Jest absolwentem pedagogiki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Kontakt z dziką naturą zaczynał od fotografii. Jest autorem kilku fotograficznych albumów przyrodniczych, między innymi o Puszczy Białowieskiej i Bagnach Biebrzańskich.

Miałem zamiar studiować biologię, ale oblałem egzamin z rosyjskiego. Jestem więc takim trochę przyrodniczym akrobatą. W liceum byłem zafascynowany dziełem Włodzimierza Puchalskiego, wybitnego fotografika i filmowca. Z chwilą kiedy zobaczyłem jego książkę Wyspa kormoranów, już wiedziałem, co chcę robić w życiu. Niestety nie zdążyłem poznać jej autora, wymieniliśmy tylko po jednym liście. Puchalski zmarł 19 stycznia 1979 roku na Wyspie Króla Jerzego i tam został pochowany. Zostawił po sobie rzesze naśladowców, ale ja zainspirowany jego filmami chciałem robić coś swojego. W latach 80., przy okazji robienia doktoratu trafiłem na staż naukowy do Wytwórni Filmów Oświatowych. Długo prosiłem dyrektora Macieja Łukowskiego, aż wreszcie mnie skierował do ekip filmowych realizujących filmy przyrodnicze. Do Romana Dębskiego i Rysia Wyrzykowskiego, ostatniego asystenta Puchalskiego. To dzięki niemu trafiłem do programu telewizyjnego ‘Zwierzyniec’. Przez dwa lata miałem tam swój fragment audycji – Fotograficzny zwierzyniec. Robiłem felietony najpierw z ekipami telewizyjnymi, potem samodzielnie. Zaraz po tym zrealizowałem dwa pierwsze własne filmy: Symbioza? i Błotniak popielaty.
[Jan Walencik, Powrót do świata: Spójrzmy na tego bociana, rozmowa z Janem i Bożeną Walencikami, Dwutygodnik.com, 6/2015]

Tętnie pierwotnej puszczy udało się autorom ująć w formę dzieła sztuki nieuchwytnego ducha Puszczy, fenomen wiecznie zmiennej natury i oddać złożoność jej procesów. Pokazali, że polifoniczny język sztuki filmowej może współgrać z hermetycznym światem nauki i z tego połączenia stworzyć specjalną jakość, czytelną i ciekawą dla wszystkich widzów. Tym samym otworzyli nową epokę w filmie przyrodniczym.

Ale zanim doszło do emisji… zanim udało się pokazać galopujące żubry i nurkującego rzęsorka, zajrzeć mrówkom w oczy, przyłapać grzyby na ich sekretnej robocie, pływać razem z wydrą i bobrami, polować z wilkiem i puchaczem, pokazać związek pomiędzy jednym małym liściem a ogromną Puszczą – autorzy Tętna… musieli dziesiątki razy wstawać przed świtem, po pas wchodzić w bagno, grzebać w padlinie, brnąć przez chaszcze, godzinami czekać na słońce (lub chmury), znosić upał i mróz. Lista jest długa. Podobnie jak zestaw zawodów, które musi filmowiec przyrodnik uprawiać na planie. Być sobie ‘sterem, żeglarzem, okrętem’, czyli… dyrektorem i tragarzem, alpinistą, bartnikiem, łucznikiem, akwarystą, hodować myszy (ale w kieszeni).
[Arkadiusz Szaraniec, Smak białowieskiego miodu – Jan Walencik, „Dziennik Leśny”, 8 grudnia 2013]

Sposób podejścia do zagadnień przyrody w filmie najkrócej oddaje we wstępie do każdego z dziesięciu odcinków Sagi prastarej puszczy Jan Walencik:

Od lat, odkąd filmuję, nurtuje mnie myśl: jak to jest być dzikim zwierzęciem. Być wilkiem, krukiem, żubrem, bobrem albo mrówką. Przekroczyć granice odczuwania ludzi i zwierząt. Poczuć dzikość, której nic nie poskromi.

Przedmiotem kolejnych części Sagi… jest unikatowa przyroda Puszczy Białowieskiej, ostatniej pozostałości nizinnych lasów, jakie pokrywały niegdyś niemal cały Stary Kontynent. Na granicy między Polską i Białorusią Europejczyk dotknie swych korzeni, zobaczy pierwotny las przodków, stworzony wyłącznie przez Naturę.

Kluczowym pomysłem Sagi… jest głęboko refleksyjne spojrzenie na to pragniazdo poprzez losy konkretnych osobników, próba zrozumienia sensu istnienia dziesięciu niepowtarzalnych bohaterów: Wilka, Mrówki, Kruka, Żubra, Żuka, Dzika, Nornicy, Bobra, Sóweczki i Rysia. Większość tych zwierząt – bohaterów poszczególnych odcinków cyklu – przyrodnicy filmowcy pieczołowicie wyhodowali  w specjalnie do tego celu wybudowanych wolierach, sztucznych akwenach, terrariach i formikariach. Losy zwierząt przedstawili w trójaktowej strukturze dramatu, w której ich naturalną dzikość  wprzęgli w kształt nowel kina fabularnego.

Używają w tym celu wyrafinowanych technik zdjęciowych, rezygnując świadomie z efektów komputerowych. Dźwiękami dopełniają refleksyjnego charakteru – budują emocje niemal wyłącznie głosami natury, głosem narratora Krzysztofa Gosztyły oraz wyrafinowaną muzyką Michała Lorenca. 

Puszcza dla mnie i mojej żony była zawsze symbolem dzikiej, świeżej przyrody, swoistą świątynią. Miejscem, w którym można porozmawiać z Najwyższymi. Dowodem na to jest zamieszkanie tutaj i chęć spędzenia tu reszty życia. Tutaj właśnie powstał nasz dom, choć atutem był także potencjał filmowy, bo przecież nie żyjemy powietrzem, lecz zarabiamy pieniądze. Puszcza jest również miejscem czystym i dziewiczym, w którym znajduję ukojenie, gdzie chodzę się pożalić w obliczu problemów obecnego świata. To jednocześnie jest powodem, dla którego walczymy o zachowanie tego unikatowego miejsca. Gdy w Tętnie… głośno opowiedzieliśmy się za ochroną Puszczy – trochę nam się za to dostało. Wynika z tego, że przyroda wcale nie jest apolityczna… Jednak ja jestem przekonany, że Puszcza Białowieska powinna być chroniona w całości, a cały czas przecież trwa jej okaleczanie, cały czas jej ubywa… Ona jest dla mnie czymś świętym, gdzie można pogadać sobie z niebem, a świętości przecież się nie niszczy. My jakże często nie rozumiemy i nie doceniamy tego, co mamy. Boję się, że gdy wreszcie oczy wielu ludzi się otworzą – będzie już za późno. Puszcza powinna przetrwać dla przyszłych pokoleń, ale dla pokoleń lasu, nie ludzi. Człowiek jest zbyt butny w przekonaniu, że coś powinno przetrwać dla niego i jego dzieci, a nie dla samego siebie. […] Wszystkie drzewa tutaj są wzorcem jak wyglądał kiedyś niżowy las naturalny w Europie. A przecież te enklawy dzikości stają się coraz mniejszymi wysepkami, sama puszcza jest już wyspą. Profesor Janusz Faliński nazwał puszczę lasem różnych generacji drzew i innych gatunków, trwaniem tych pokoleń w czasie. Mając świadomość, że jest to las z takimi tradycjami i korzeniami – powinno się go traktować jako bank genów, jak bogactwo, z którego można w przyszłości czerpać dla przyrody.
[Wszyscy jesteśmy z Puszczy, z Janem Walencikiem rozmawia Dariusz Matusiak, “Miesięcznik Dzikie Życie”, nr 3, marzec 2004]

Bożena i Jan Walencikowie w latach 1985–2009 współpracowali z Telewizją Polską S.A., począwszy od serii autorskich felietonów z serii Fotograficzny zwierzyniec do telewizyjnej audycji Zwierzyniec. W latach 1996–2001 stworzyli cztery filmy dla producenta Green Umbrella Ltd. w Bristolu. Ich wspaniałe zdjęcia dzikiej natury można odnaleźć w wielu zagranicznych produkcjach, między innymi w filmie Królestwo (Francja, Niemcy, 2015) w reżyserii Jacques’a Perrina i Jacques’a Cluzauda. 

Ich filmy były wielokrotnie nagradzane na festiwalach w kraju i zagranicą. Od 2009 roku Jan Walencik kieruje firmą Żubrowa 10, która obok produkcji filmów zajmuje się także wydawaniem książek.

(…)

Autor: Janusz R. Kowalczyk, czerwiec 2017

CYTAT. Tekst z culture.pl, 05.06.2017 r.